Ołow, tylko ołów!                                                      JKM  15 Stycznia 2015

P.Marek Magierowski zamieścił w „Rz” (12–I, s.A11) p/t „Ołówek czy ołów” kilka słów prawdy: „Wszyscy wzięli udział w wielkiej mani­fe­stacji na uli­cach Paryża w imię obrony »europejskich wartości«. (…) Czy jednak Hollande, Merkel, Came­ron, Rajoy, Renzi, Tusk, Juncker, Schulz i Ko­pacz wie­dzą, czym są »europejskie wartości«? (…) Czy zdają so­bie sprawę, że członkowskie redakcji „Charlie Hebdo”, którzy stali się męczen­nikami tej ba­ta­lii, przez większość swojego życia za­wodowego nie zajmowali się niczym innym jak tylko podważaniem, deptaniem, wy­śmiewa­niem wszystkich możliwych war­tości?”

Jest to fragment tezy, głoszonej przeze mnie od kilkunastu lat – tezy, z którą nie odważa się nawet dyskutować, nie od­waża się jej nawet za­uwa­żyć ża­den reżymowy „uczony” – bo wprawdzie łagrów na Kamczatce już nie ma, ale grantu na swoje prace to już nie do­stanie...

Teza ta brzmi:

Wartości unijne są dokładną odwrotnością war­tości europejskich”

Zróbmy szybki przegląd tych wartości:

W Europie obowiązuje kara śmierci przynajmniej dla dla morderców ; w Unii kara śmierci została zniesiona... na­wet pod­czas wojny(!!!!)

W Europie obowiązuje zasada: „Kto nie pracuje, niech też i nie je”; w Unii system zasiłków zapewnia każdemu nie tylko jedzenie, ale i „mini­mum so­cjalne”.

W Europie starannie rozważa się argumenty ZA i PRZE­CIW; w Unii liczy się głosy

W Europie dzieci należą do rodziców; w Unii dzieci nalezą do państwa, które dyktuje rodzicom, co mają z nimi ro­bić – i ma prawo dziecko ro­dzi­com, pod byle pretekstem, ode­brać.

W Europie w chłopcach od maleńkości rozwija się natu­ralną agresję; w Unii agresję u dzieci – ze szczególnym uwzględ­nieniem wła­śnie chłop­ców – się tępi.

W Europie rządzą mężczyźni; w Unii panuje (na szczęście: tylko teoretycznie...) „równouprawnienie”

W Europie panuje religia (katolicka, protestancka, prawo­sławna, żydowska, nawet islam – ale religia); Unia jest pro­gra­mowo i agre­sywnie ate­istyczna.

W Europie homoseksualizm to zboczenie (tolerowane, wy­drwiwane albo i karane) – w Unii to normalny, a nawet pre­fe­ro­wany rodzaj życia „sek­sual­nego”.

W Europie obowiązuje zasada Ulpiana: „Chcącemu nie dzieje się krzywda”; Unia, „państwo opiekuńcze”, dla mo­jego do­bra naka­zuje mi lub za­ka­zuje tysięcy normalnych czynności – bym sobie przypadkiem krzywdy nie zrobił.

W Europie rządzi zasada: „Kto nie ryzykuje – ten nie je”; ryzykanci są podziwiani; w Unii ryzyko jest redukowane do nie­zbędnego mini­mum, na ry­zy­kantów patrzy się jak na wariatów. W ostateczności możemy ryzykować... po uprzed­nim się ubezpieczeniu.

W Europie 99% ustrojów to monarchie (w ostateczności: republiki); w Unii niekwestionowanym ideałem jest naj­głup­szy ustrój świata, czyli de­mo­kra­cja.

W Europie ludzie wolni mogli mieć broń; w Unii posiadanie broni jest zakazane.

W Europie każdy może otwarcie głosić, że jest dumny ze swojego narodu albo i rasy; w Unii jest to tępione jako na­cjo­na­lizm, szowi­nizm i ra­sizm.

I tak dalej. W Unii wszystko stoi dosłownie na głowie. Jak to powiedział sowiecki dysydent, p.Edward Kuzniecow: „So­cjalizm wy­maga od czło­wieka niewiele: tylko tyle, by pokochał to, co normalny człowiek nienawidzi – i zniena­wi­dził to, co normalny człowiek kocha; i już można wy­godnie w so­cja­liźmie żyć”.

A teraz z tej tezy i z oglądu rzeczywistości wyciągamy prosty wniosek: „Dopóki rządziły wartości europejskie, to my, Eu­ropejczycy, kolo­nizo­wali­śmy cały świat; gdy rządzą wartości dokładnie odwrotne, to teraz jest odwrotnie: cały świat (Chińczycy, Arabowie – a nawet Ja­majczycy) koloni­zuje Eu­ropę”.

W swoim tekście p.Magierowski cytuje śp. (w Europie pi­szę się przed nazwiskiem „pani”, „panna”, „p.” lub „śp.” – w Unii nie robi się „zbęd­nych ce­re­gieli”...) Jerzego Wolin­skiego (w Europie imiona się przekłada – chrześcijańskie i bi­blijne: ko­niecznie; Anglię podbił Wil­helm Zdo­bywca; w oku­po­wanej przez Unię Anglii udawać, że rządzi, będzie obecny książę „William”!!): „Zauważyliście, że ateiści pra­wie w ogóle nie za­bijają w za­ma­chach? Nie pod­kładają bomb w miej­scach kultu (…) Nie podrzynają gardeł, nie okale­czają, nie gwałcą [z tym bym dyskutował – JKM], nie mor­dują sąsiadów, nie wysa­dzają się w powietrze. Ateista nie ma zadatków na męczen­nika”

Proszę zauważyć, że dla unijnego federasty to, że ateiści nie są agresywni, to pochwała ateizmu. Da Europej­czyka, wie­rzącego prze­cież w dar­wi­nizm, jest to wskazanie po­wodu, dla którego państwa ateistyczne MUSZĄ przegrać z pań­stwami, których poddani gotowi są za swoją wiarę umie­rać!! Fi­deiści mają w sobie agresję; siłę, która może być wyko­rzystana dobrze lub źle. Ateiści w nic nie wie­rzą, więc ni­czego im się – poza wy­śmie­waniem innych – robić nie chce. Bo i po co?

Mówiąc krotko: jeśli Europa ma przetrwać, musimy wyta­rzać federastów w smole i w pierzu (tradycyjny w takich przy­pad­kach za­bieg eu­ropej­ski!) i kopniakami wygonić na Grenlandię (niech tam czekają na „globalne ocieple­nie”), przy­wrócić wartości europej­skie – a na dziś, i to pilnie, za­cząć na­szych chłopców uczyć ZABIJAĆ!

W epilogu „W pustyni i w puszczy” Staś z pewny skrępo­waniem oznajmia, że zabił Gebhra i jego kompanów. Na co oj­ciec zmarsz­czył brwi: „Słu­chaj, Stasiu! Śmiercią nie wolno nikomu szafować, ale jeśli ktoś zagrozi twej ojczyź­nie, ży­ciu twej matki, siostry lub życiu ko­biety, którą ci oddano w opiekę, to pal mu w łeb, ani pytaj, i nie czyń so­bie z tego żad­nych wy­rzutów.”.

Podejrzewam, że z filmowej wersji tej książki to zdanie wyleciało. Podejrzewam, że znika również z nowych, „po­lit–po­prawnych”, wy­dań.

Unia to pasożyt na Europie. Pasożyt ma metabolizm od­wrotny od żywiciela. Żyje – bo te wartości jeszcze się ko­łacą (co widać po tym, że nie wszy­scy przeszli JESZCZE na bezrobocie). Oczywiście: gdy ginie organizm, ginie i paso­żyt. Fede­raści ostatnio nawet jak gdyby przejawiają pewne za­nie­pokoje­nie...

Powiedzmy jednak jasno: albo pozbędziemy się tego pa­sożyta – albo zginiemy wraz z nim!

 

 

JKM

Nie samym JKM człowiek żyje:

do Czytaj!

do Brydża